Od 23 listopada do 21 grudnia 2011 w Österreichisches Staatsarchiv, przy Nottendorfer Gasse 2, Wiedeńczycy mogą oglądać wystawę „Viribus unitis?” poświęconą polskim posłom w parlamencie Austrii w okresie 1848-1918 r. Jej bohaterami są znakomite osobowości polskiego życia politycznego i społecznego, którzy byli reprezentantami Galicji w wielonarodowym parlamencie Cesarstwa Austro- Węgierskiego, a także pełnili ważne funkcje państwowe w okresie zaborów. Po Janie III Sobieskim, to właśnie Franciszek Smolka, prezydent parlamentu Austro-Węgier w latach 1881-1893, Kazimierz Badeni premier austriackiego rządu w latach 1895-1897, czy Agenor Gołuchowski, austriacki minister spraw wewnętrznych w latach 1859-1861 i jego syn, również Agenor minister spraw wewnętrznych Cesarstwa Austriackiego w latach 1895–1906, zapisali się jako znaczące postaci w historii Polski i Austrii.

Poprawiony (wtorek, 06 grudnia 2011 00:57)
Więcej…
W dniach 24- 29 października 2011 r. w hiszpańskim Toledo miała miejsce 43 Konferencja Okrągłego Stołu Archiwów- CITRA. Po dłuższym okresie analizy formuły CITRA, jej uczestnicy podjęli decyzję o przekształceniu jej w Doroczną Konferencję Międzynarodowej Rady Archiwów. Pomimo wpisania się CITRA w wieloletnią tradycję międzynarodowej współpracy archiwistów i jej wkład w dorobek archiwistyki uznano, że dotychczasowa formuła wyczerpała się i należy ja zastąpić formułą bardziej otwartą. CITRA jest bowiem konferencją bardzo ekskluzywną, w której biorą udział tylko dyrektorzy narodowych archiwów państwowych. Nowa formuła - Konferencja- ma być otwarta dla wszystkich członków MRA, wszyscy będą mogli korzystać z dostępu do specjalistycznych działań takich, jak nowoutworzone "Forum archiwistów państwowych", będą mogli uczestniczyć w innych kolektywnych pracach MRA. Wprowadzając zmiany Międzynarodowa Rada Archiwów stawia sobie za cel zwiększenie aktywności swoich członków.
Poprawiony (wtorek, 06 grudnia 2011 00:58)
Więcej…
11 listopada 2011 r. obchodzona była 190. rocznica urodzin wielkiego rosyjskiego pisarza Fiodora Dostojewskiego, którego rodzinie przypisuje się pochodzenie z terenu obecnej Białurusi, a konkretnie z Polesia – ze wsi Dostojewo w obwodzie brzeskim (od XIV w. – terytorium Wielkiego Księstwa Litewskiego).
Jak wynika z dokumentów zachowanych w zasobie Narodowego Archiwum Historycznego Białorusi, w 1506 r. domniemani przodkowie pisarza weszli w posiadanie wsi, od której ma się wywodzić ich późniejsze nazwisko. W źródłach pisanych Dostojewo pojawia się w XV w.; protoplastą rodu miał być Daniel Irtyszewicz. Wśród przedstawicieli rodu Dostojewskich z Dostojewa byli też: Piotr, marszałek piński (1598-1599), Jarosz, podstarosta owrucki (1604), Piotr, sędzia grodzki w Pińsku (1627-1632), Benedykt, podczaszy piński (1635), Andrzej, chorąży wołyński (1649), i inni.
Warto przy tej okazji przypomnieć, że hipotezy o polskim pochodzeniu Dostojewskiego (urodzonego w Moskwie) są równie często podawane jako pewnik, co kwestionowane. Ojciec pisarza pochodził z Bracławia na Podolu; rodzina Dostojewskich z Podola prawdopodobnie nie miała nic wspólnego z Dostojewskimi z Polesia. Możliwość wywodzenia się Fiodora Dostojewskiego z polsko-litewskiego rodu Dostojewskich herbu Radwan stanowczo odrzucił polski emigracyjny pisarz i publicysta, Stanisław Cat-Mackiewicz, w swej książce pt. „Dostojewski” (wyd. angielskie 1947, wyd. polskie 1957): „Rodzina szlachecka Dostojewskich herbu Radwan istniała rzeczywiście w województwie poleskim Rzeczypospolitej Polskiej. [...] W herbarzach polskich czytamy o tych Dostojewskich noszących wybitnie polskie imiona chrzestne, jak Stanisław, Bogumił, Leon, Szczęsny, etc. Byli to katoliccy fundatorzy kościołów i klasztorów katolickich, piastowali oni różne urzędy ziemskie w Rzeczypospolitej. Skąd skromny duchowny prawosławny w Bracławiu miałby mieć coś z nimi wspólnego? Zbieg nazwisk nie mówi tu zbyt wiele. Jednodźwiękowość nazwisk zdarza się w Polsce bardzo często i wcale nie jest dowodem pokrewieństwa. Czasami nawet chłopi nosili nazwisko swego pana. Natomiast trzeba wiedzieć, że katolicyzm rzymski był w Polsce nie tylko wyznaniem panującym, lecz także religią wyższych klas społecznych. Porzucenie go oznaczało wtedy, w XVII i XVIII wieku, dobrowolną degradację społeczną i było mało prawdopodobne. Zresztą gdyby bracławski duchowny prawosławny istotnie był Dostojewskim herbu Radwan, to zważywszy, że Bracław za jego życia należał do Polski, miałby niewątpliwie zaznaczone to w papierach i ojciec Dostojewskiego nie byłby wpisany do trzeciej, lecz do pierwszej księgi szlacheckiej. Przykro mi, ale nie wierzę, aby szlachta litewska mogła się upominać o genialnego Rosjanina jako o jednego ze swoich” (cyt. za:NINIWA2 . I jeszcze jeden głos: „[...] Więc najpierw dość tajemnicze początki rodu. Zachował się akt nadania wsi Dostojewo jakiemuś Irtyszowi bądź też Irtyszczowi, podpisany przez księcia Pińskiego w roku 1506. Ów Irtysz - imię dziwne, przypominające syberyjską rzekę - mógł być jakimś miejscowym, litewskim czy poleskim władyką, mógł też być jednym z polskich szlachetków szukających szczęścia na tych ziemiach, ba, mógł być nawet jednym z ostatnich Jadźwingów. Nic więcej o nim nie wiemy, a i to, że on był przodkiem rodu, też nie jest takie pewne”. (Bohdan Urbankowski, Dostojewski – dramat humanizmów Dostojewscy z archiwów Białorusi – przodkowie wielkiego pisarza czy nie -??
Więcej: Архивы Беларуси oprac. Edyta Łaborewicz AP Legnica Poprawiony (wtorek, 22 listopada 2011 19:42)
W pięknym pałacu Martin Gropius Bau w Berlinie odbywa się obecnie wystawa pt. „ OBOK POLSKA - NIEMCY. 1000 lat historii w sztuce „. Organizatorem tej wystawy jest Berliner Festspiele, a projekt zrealizowany został przez Zamek Królewski w Warszawie pod dyrekcją Andrzeja Rottermunda oraz przez Martin-Gropius Bau w Berlinie, a patronują mu Prezydenci Polski i Niemiec. Kuratorką wystawy jest Anda Rottenberg. Przewodniczącym Rady Programowo-Naukowej ze strony polskiej jest Władysław Bartoszewski. Wystawa została sfinansowana ze środków Pełnomocnika Rządu Federalnego ds. Kultury i Mediów oraz Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP. Wkład finansowy strony polskiej wyniósł milion euro. Otwarcie wystawy nastąpiło 23 września br. i będzie ona trwała do 9 stycznia 2012 roku. Zwiedzałam tę wystawę w końcu września i chciałabym podzielić się kilkoma uwagami na jej temat. Na wystawie znajdują się obok cennych eksponatów z ponad 200-tu instytucji z wielu krajów europejskich, również mniej lub bardziej bezwartościowe kicze. Całość podzielono na 22 części. Wystawę rozpoczyna sala zawierająca dzieła dotyczące św. Wojciecha i księżniczki Rychezy, której postać została zbyt wyeksponowana, jako małżonki polskiego króla. Pominę tutaj szczegółowy opis poszczególnych sal, a skoncentruję się na rzeczach, które mnie nieco zbulwersowały. Na wystawie można zobaczyć fragmenty filmów i spektakli teatralnych m.in. Andrzeja Wajdy („Kanał”), jak też Tadeusza Kantora („Wielopole, Wielopole”). Filmy te zostały, wg. mnie dobrane zbyt tendencyjnie i jednostronnie, a spektakl Kantora wręcz ośmiesza polską rzeczywistość międzywojenną. Na wystawie pokazano przede wszystkim cenne dzieła sztuki malarskiej, ale nie tylko, pokazano równie wiele bezcennych i ciekawych dokumentów historycznych, dotyczących stosunków polsko-niemieckich na przestrzeni wieków. Należy wyrazić uznanie organizatorom, że w ogóle wystawa o takiej tematyce ukazała się w Niemczech, ponieważ przeciętny Niemiec, a szczególnie przedstawiciel młodego pokolenia w większości nie ma pojęcia o polskiej kulturze i sztuce. Niemniej jednak, oglądając wystawę odczuwa się niedosyt i wspomnianą już wyżej tendencyjność, zwłaszcza jeśli chodzi o XIX i XX wiek Okres ten reprezentują w większości mało znani artyści, podczas gdy, obok portretu Adama Mickiewicza brak dzieł takich mistrzów, jak m.in. Wyspiański, Słowacki, Krasiński, Norwid, Sienkiewicz, że wymienię tylko tych najważniejszych. II Rzeczpospolita została nazwana „Nowym Państwem”, brak jest jakiejkolwiek wzmianki o Prymasie Hlondzie i Prymasie Tysiąclecia Kardynale Stefanie Wyszyńskim, a postać bł. Jana Pawła II potraktowana została niejako marginalnie. W części wystawy zatytułowanej „Krucjata Północy, Zakon Krzyżacki i jego mit”, słynny obraz Jana Matejki „Bitwa pod Grunwaldem” potraktowany został „z przymrużeniem oka”, a nawet z pewną kpiną. Pominięto zupełnie dzieła polskich malarzy przełomu XIX i XX wieku, takich, jak m.in.: Gerson, Grottger, Michałowski, Rodakowski, Kossak (Wojciech i Jerzy), Chełmoński, Gierymski, Malczewski, Mehoffer, Siemiradzki, Wyczółkowski, Brandt, twórców Młodej Polski. Należy zaznaczyć, że wielu z nich studiowało w Szkole Malarskiej i Akademii Sztuk Pięknych w Monachium, założonej przez prof. Otto Seitza.
Poprawiony (wtorek, 08 listopada 2011 21:45)
Więcej…
|